ROWEROWO - Serwis i sprzedaż rowerów używanych

poniedziałek, 2 maja 2011

Majówka 2011, cz. VI

 JURA KRAKOWSKO - CZĘSTOCHOWSKA

Dość szybko udało nam się dotrzeć do zamku w Ogrodzieńcu. Droga krótka, ale strasznie piaszczysta i nie dało się jechać więc musieliśmy zejść z rowerów. Część trasy pokonaliśmy pchając się przez leśne "wydmy" pieszo. Można powiedzieć że ten zamek jest całkiem spory i jak na razie największy jaki do tej pory zaliczyliśmy.
Pogoda beznadziejna. Święci słońce i jest gorąco, a za chwilę wiatr i człowiek zamarza. Nie wiadomo co lepsze: ubrać się ciepło i zapocić czy przemarznąć? Porażka.
Szukamy miejsca, gdzie nie wieje i można sobie ugotować coś ciepłego. Szukamy, szukamy... ciężko, ale dojechaliśmy do kolejnych ruin i dopiero tu udało się postawić palnik na wolnej przestrzeni i zrobić żurek. Wyszedł kwaśny jak kapuśniak, gęsty jak grochówka, a ogólnie z wyglądu przypomina krupnik. Grunt to improwizacja. I tak zjedliśmy :)
Na noc zostajemy tu, w Mirowie, 10 km od Zawiercia. Dokończymy obiad i będziemy polować na nocleg. Później zostawiamy sakwy i na pusto z samym aparatem lecimy do Bobolic, oddalonych od nas o około 2 km, do kolejnego zamku. W drodze powrotnej mały szybki rajd po lesie :)
Na dziś to tyle. Do przeczytania jutro!


1 komentarz:

  1. Chłopaki, jestem pod wrażeniem-kawał drogi już za wami. Bawcie się dobrze:) Pozdrawiam, Siostra:):)

    OdpowiedzUsuń