JURA KRAKOWSKO - CZĘSTOCHOWSKA
W końcu nadszedł długo oczekiwany dzień wyprawy. Po piątkowych przygotowaniach wszystko przebiegło zgodnie z naszym planem. Poza jedną rzeczą... wyjście z domu na pociąg do Krakowa. Niby wstaliśmy tak jak chcieliśmy, jednakże za dużo czasu spędziliśmy na balkonie paląc papierosa i pijąc kawę. Przez to ledwo zdążyliśmy na Dworzec. Ku naszemu zdziwieniu na peronie były tłumy ludzi, pociąg podjechał cały załadowany. Szukamy naszego wagonu gdzie mieliśmy ulokować nasz sprzęt. W końcu jest... ale upchane rowery jeden na drugim i ludzie śmiejący się do nas ze współczuciem że tu się nie zmieścimy, wprawiło nas w lekkie zdenerwowanie. Zaczęliśmy latać po całym peronie wypatrując jakiegoś wolnego miejsca. W końcu udało nam się wcisnąć z pomocą konduktora do ostatnich drzwi w ostatnim wagonie. Miejsca pierwsza klasa. Całą podróż pociągiem spędziliśmy prawie że w WC :)
Po dotarciu do Krakowa pierwsze miejsce gdzie pojechaliśmy to gdzieś, gdzie można zjeść śniadanie. Później zrobiliśmy pare zdjęć na rynku i ruszyliśmy w kierunku Czerwonego Rowerowego Szlaku Orlich Gniazd. Na początku oznakowania trasy fatalne... ciągle musieliśmy się cofać, bo okazywało się że zboczyliśmy ze ścieżki. Teraz jest już lepiej. Wjechaliśmy w las, teren dość ciężki - sporo stromych podjazdów, ale widoki rekompensują nasz wysiłek. Zatrzymaliśmy się na obiad, co widać na zdjęciu. Na razie tyle. Wieczorem postaramy się jeszcze coś napisać.
Dotychczasowy dystans: 31 km.
W końcu nadszedł długo oczekiwany dzień wyprawy. Po piątkowych przygotowaniach wszystko przebiegło zgodnie z naszym planem. Poza jedną rzeczą... wyjście z domu na pociąg do Krakowa. Niby wstaliśmy tak jak chcieliśmy, jednakże za dużo czasu spędziliśmy na balkonie paląc papierosa i pijąc kawę. Przez to ledwo zdążyliśmy na Dworzec. Ku naszemu zdziwieniu na peronie były tłumy ludzi, pociąg podjechał cały załadowany. Szukamy naszego wagonu gdzie mieliśmy ulokować nasz sprzęt. W końcu jest... ale upchane rowery jeden na drugim i ludzie śmiejący się do nas ze współczuciem że tu się nie zmieścimy, wprawiło nas w lekkie zdenerwowanie. Zaczęliśmy latać po całym peronie wypatrując jakiegoś wolnego miejsca. W końcu udało nam się wcisnąć z pomocą konduktora do ostatnich drzwi w ostatnim wagonie. Miejsca pierwsza klasa. Całą podróż pociągiem spędziliśmy prawie że w WC :)
Po dotarciu do Krakowa pierwsze miejsce gdzie pojechaliśmy to gdzieś, gdzie można zjeść śniadanie. Później zrobiliśmy pare zdjęć na rynku i ruszyliśmy w kierunku Czerwonego Rowerowego Szlaku Orlich Gniazd. Na początku oznakowania trasy fatalne... ciągle musieliśmy się cofać, bo okazywało się że zboczyliśmy ze ścieżki. Teraz jest już lepiej. Wjechaliśmy w las, teren dość ciężki - sporo stromych podjazdów, ale widoki rekompensują nasz wysiłek. Zatrzymaliśmy się na obiad, co widać na zdjęciu. Na razie tyle. Wieczorem postaramy się jeszcze coś napisać.
Dotychczasowy dystans: 31 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz